Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Akceptuję
|
Kwintet metafizyczny Kwintet metafizyczny
Kwintet metafizyczny
ISBN: 97883-242-0879-1
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 204
Format: A5
Oprawa: Miękka
NAKŁAD WYCZERPANY
Dodaj do schowka »
Wyślij znajomemu »
Zobacz opinię o książce »
Dodaj opinię o książce »
Opis książki:

Zbiór esejów poświęconych rozważaniom nad źródłami filozoficznych pytań, ktore ludzkość stawia od stuleci i które budzą ciągle tak samo wiele tajemnic. Szukanie źródeł owych pytań nie oznacza jednak w ujęciu Barbary Skargi wykładu z historii filozofii, a raczej prześledzenie szeregu przyczyn, jakie te pytania prowokowały, i wydarzeń, które modyfikowały udzielane przez kolejnych filozofów odpowiedzi. Autorka - pisząc o czasie, złu czy doświadczeniu - utożsamia poszukiwanie źródeł metafizyki z odsłanianiem prawdy o kolejnych jej fenomenach. Unika przy tym konstruowania definicji, zamiast tego pokazując wielość znaczeń poszczególnych pojęć, splatanie się sensów i różnorodność rozwiązań proponowanych w poszczególnych epokach. Historia filozofii jest w tym ujęciu historią zagadek, i to wielu zagadek nierozwiązanych.

"Leszek Kołakowski powiedział kiedyś, że cała metafizyka redukuje się do rozważań nad bytem, czasem, złem, śmiercią i miłością. Tylko pięć pojęć, ale jakich pojęć, jakże trudna problematyka jest z nimi związana. By ją przedstawić, trzeba by napisać niejeden obszerny tom. W tej niewielkiej książce dotknęłam zaledwie dwóch kwestii. Dotyczą one czasu i zła. Ujęłam zaś je tylko z jednego, choć na pewno niezmiernie ważnego, punktu widzenia. Mam więc poczucie fragmentaryczności, skrótowości mych refleksji. Niech Czytelnik potraktuje je jako pierwszy krok ku metafizyce, jako próbę wejścia na jej niezmierzone drogi.
Każda droga ma początek, a zatem i myśl o metafizyce rodzi się w jakimś właściwym jej źródle. Co jednak znaczy źródło, jaki sens zawiera? Zaczęłam więc od refleksji nad pojęciem źródła i źródłowości. Te dwa pojęcia wyznaczyły też kierunek wszystkich następnych moich rozważań. I tak mówię kolejno o poszukiwaniu źródłowego czasu, następnie o źródłach zła. Ponieważ zaś problemy poruszone stale dotykały fenomenu doświadczenia, wypadało mi także coś powiedzieć i o jego źródłach, a następnie również o źródłach metafizyczności, tej dziwnej ludzkiej skłonności, jak ją określał Kant, która ujawniała swą moc i obecność w każdym podjętym w tej książce zagadnieniu". (ze wstępu)


SPIS STREŚCI

 

Słowo wstępne

1. O źródle i źródłowości

2. W poszukiwaniu źródłowego czasu

3. Zło

4. Doświadczenie

5. Źródła metafizyczności



Fragment książki:

O CZASIE
Po tej samej drodze poszedł Plotyn. Poświęcił on czasowi cały rozdział w trzeciej Emeadzie, gdzie przede wszystkim dał zdecydowany odpór Arystotelesowi, dobitnie stwierdzając, iż „zbyt pośpiesznie powiedziano, że czas jest miarą ruchu”, jak to właśnie uczynił Arystoteles w swej Fizyce (220 b). Nawiązując wprost do Platona i gęsto cytując Timaiosa, Plotyn stworzył jednak własną koncepcję czasu ze wszech miar wartą uwagi. Zaczął zaś swe rozważania od pojęcia wieczności.
Nie podejmując nawet próby analizy tej wspaniałej metafizycznej, a może także poetyckiej koncepcji, ani nawet szczegółowego opisu owej trójjedni hierarchicznego bytu, chcę zwrócić uwagę na jej parę momentów. Otóż wieczność, jak pisze Plotyn, przysługuje temu bytowi, który jest najczcigodniejszy, a najczcigodniejsze „jest jestestwo umysłowej natury”. Nie jest to byt najwyższy, gdyż o tym, „co jest jeszcze wyżej, nawet orzekać się nie godzi”. Dla określenia bytu wiecznego, czyli świata umysłu, Plotyn - tak, jak niegdyś Platon - używa słowa ,flion”, dodając, że bycie tego bytu jest wiecznością, o ile „nie przemienia się na „będzie”, ani też się nie wyłoniło z »byłej« przemiany” (En III. VII. 3). Jest ono zatem stale teraźniejsze. Co szczególnie ważne, byt ten stanowi absolutną całość, a zatem nie cierpi żadnego braku. I Plotyn wyjaśnia: skoro jest całością w takim razie, nie „będzie” posiadać niczego w przyszłości, bo jeśli „będzie”, to właśnie tego mu brakowało, a więc nie był wszystkim. Jakaż dalej zmiana mogłaby zajść wbrew jego naturze? Przecież nie „doznaje” niczego! Jeżeli więc nic mu się stać nie może, to ani nie „marudzi” w teraźniejszości, ani nie „będzie” w przyszłości, ani nie był w przeszłości (En III. VII. 3). Otóż innym rzeczom, zrodzonym, które są pełne braków, nie można odebrać tego „będzie”. Odebrałoby się im bowiem możność dopełnienia, do którego dążą i które pragną zdobyć w przyszłości. Co więcej, gdyby tego rodzaju możność nie była im dana, następowałaby ich nieunikniona degradacja i wreszcie pochłonąłby je niebyt. Taka perspektywa nigdy nie grozi bytowi, co jest „wszechwszystkim i wszechcałością”, jemu niebyt nie przysługuje nigdy, jest wiecznością. Tak zatem Bytowi doskonałemu przeciwstawia Plotyn świat pełen braków, świat, który nawet wówczas, gdy jest na pozór doskonały, pragnie jeszcze większej doskonałości. Pragnie tego przede wszystkim jego dusza, która „oczywiście otrzymała moc sprawiania i napełniła się wątkami rozumnymi, ale nie pierwszymi i dlatego będzie sprawiać nie tylko według tego, co otrzymała, ale powstanie coś także z niej samej i będzie to, rzecz jasna, gorsze” (En n. IV. 17). Dusza zatem jest gdzieś na granicy między czymś lepszym i gorszym, nie ma w niej pełnego odwzorowania wieczności. Na szczęście została wyposażona w „przedsiębiorczą naturę”, dzięki której chce należeć do siebie i panować nad sobą, a zatem, jak wyjaśnia Plotyn, chce więcej niż to, co przysługuje jej „teraz”. Wprawia się więc w ruch ku temu, co późniejsze, co przyjść może potem i w taki właśnie sposób wyłania się czas.
Moglibyśmy zatem wnioskować, że czas jest związany z ruchem. Tak jednak nie jest. Tezę tę, jak już mówiłam wyżej, Plotyn odrzucił, rozwijając całą podzieloną na trzy części szczegółową i druzgocącą argumentację. Zostały w niej poddane krytyce rozpatrywane kolejno przez Arystotelesa twierdzenia, które dowodziły, po pierwsze, że czas jest ruchem, po drugie, że jest tym, co się porusza, po trzecie, że jest czymś należącym do ruchu (En III. 3 VII. 7). Plotyn nie cytował wprost Arystotelesa, ale możemy być pewni, że o niego mu chodziło. To wszakże Arystoteles pisał w Fizyce, że czas „jest ilością ruchu” (o tes foras aritmos) (220a), że „nie tylko mierzymy ruch za pomocą czasu, lecz również czas za pomocą ruchu, ponieważ się nawzajem określają” (220b), że „czas jest miarą ruchu” i jest liczbą (22 la). Właśnie powyższe stwierdzenia Plotyn w swej krytyce powtarza, dodając, że nie tylko nie mają podstaw, lecz wręcz prowadzą do absurdu. „Dlaczego więc, pytam - pisał - czas ma być dopiero wtedy, gdy przyłączy się liczba, a choć jest ruch i owo »pierwej i później« całkowicie mu przysługuje, czasu być nie ma?” A „skoro czas jest istotnie nieskończony, to jakże dotyczyć go będzie liczba” (En III. VII. 9)? A nawet jeżeli czas ruch mierzy, to czym jest ta rzecz mierząca?
Trzeba przyznać, że przynajmniej niektóre argumenty miały moc miażdżącą. Nie będę ich jednak analizować. Wydaje mi się bowiem, że istota rzeczy tkwi gdzie indziej, w zgoła innej niż u Arystotelesa hierarchii wzajemnych zależności. To nie ruch jest u źródeł czasu ani nawet ów brak towarzyszący całemu światu, a więc także jego duszy, lecz raczej całość bycia, z której dusza się wyłoniła, dusza, która nie chciała „mieć wszystkiego na raz w teraźniejszości” (En III. VII. 11). I Plotyn, powołując się na Timniosa, nawiązuje do przedstawionego tam stworzenia świata, do słów o duszy, która tworzy na wzór doskonałego świata świat zmysłowy, i jednocześnie rozszerza Platońską koncepcję, dodając, że dusza pragnie wciąż niedostatki świata uzupełniać. W rezultacie tego pragnienia musiał się zrodzić czas, aby było „to wcześniej i później”. Czas pozwala wypełniać brak i powoduje ruch. Ale jest to ruch, którego istota polega na dążeniu bytu do doskonalenia się, do tego, by zrodziło się lepsze, inne. To słowo „inne” wydaje się mi szczególnie interesujące. Umysł bowiem i jego świat są doskonałe i w tożsamości pełnej. Otóż w świecie duszy i wyłonionym z niej świecie zmysłowym tożsamości brak. W nich, jak Plotyn mówi, ciągle napotyka się na to, co inne, one same są „inne”, i inność jest dla tych światów istotnym wyznacznikiem. Nieustannie się coś w nich zmienia: „w ciągłym nurcie działania, stale w nim jest obecne «inne i inne»”. I Plotyn reasumuje: zamiast „tamtego” życia (wieczności w spoczynku i tożsamości) jest inne, jakby tylko współimienne, życie tej oto mocy duszy, i zamiast umysłowego ruchu, ruch tylko jakiejś części duszy, zamiast tożsamości dalej i takiego samego sposobu trwania to, co nie trwa w tym samym stanie, lecz sprawia coraz to inne dzieło (En TTT. VII. 11). Tak zatem zamiast wszechcałości umysłu powstaje świat do całości jedynie dążący, a zamiast nieskończoności „wiekuiste następstwo”. Właśnie dzięki następstwu działań, a więc dzięki temu, że istnieje czas, ten świat może się zbliżać nieskończenie do bytu idealnego. Czas nie jest więc czymś zewnętrznym wobec duszy, jest on „wewnątrz”, wewnątrz stworzonego przez nią świata, a zatem i w każdym z nas.
Podkreślając ten nierozerwalny związek czasu i duszy, Plotyn pozostał wierny Platonowi. Nie są to jednak koncepcje identyczne. U Platona bowiem czas jako zasada porządku gwarantuje, jeżeli nie zachowanie tożsamości, to zachowanie umiaru i pokoju każdemu poszczególnemu bytowi, lub ich układom, gwarantuje niezmienność obiegów gwiazdom lub słońcu, a innym bytom właściwy im rozwój lub starzenie. Mimo czasu tożsamość pozostaje zasadą niezachwianą. U Plotyna dusza nie zamyka się w sobie, czas przynosi jej to, co inne. Ona idzie ku innemu, co nie jest tym samym, gdyż tylko to inne może wypełnić jej własne braki. Naczelnymi kategoriami związanymi z czasem nie są, tak jak u Platona, bycie, tożsamość i racjonalny porządek, lecz bycie oraz to, co inne, tożsamość bowiem została przeniesiona w świat absolutu. Jednocześnie w tej dynamicznej koncepcji nacisk został położony na zmianę. To zmiana pozwala na nieustające się doskonalenie, a tym samym na powrót do absolutnej całości, do utożsamienia się z absolutem. W pojęciu czasu zawarty więc został cały etyczny patos Plotyńskiej nauki. Dusza bowiem, dusza „niespokojna” „nie chciała mieć wszechwszystkiego na raz w teraźniejszości” (En UL VII. 11). I gdy tak Plotyn mówi, wydaje się stwierdzać, że wspaniały jest nie tylko ów doskonały świat umysłu, ale także droga do niego, samo dążenie do doskonałości. W tej drodze zaś czas okazuje się twórczym, gdyż daje możliwość osiągnięcia tego, co lepsze, odrzucenia błędów, a w rezultacie oczyszczenia. Czas u Plotyna nie przynosi destrukcji, przeciwnie, stwarza nadzieję. Staje się gwarantem realizacji owej Platońskiej drogi wzwyż, której etyczny aspekt został być może jeszcze silniej podkreślony. Trudno mi więc przyjąć opinię Heideggera, który mówił i poprzestawał na krótkiej wzmiance, że u Plotyna znajdujemy tylko spekulatywne i teozoficzne pojęcie czasu, a nie rygorystycznie naukowe jak u Arystotelesa. Zapewne, nie była to koncepcja naukowa, lecz cóż to znaczy „naukowa”? Zresztą jeśli nawet określimy ją jako spekulatywną i metafizyczną, czy staje się przez to mniej ważna?"

 

Cena detaliczna: 29,00 zł

 

Wyślij znajomemu:

Lista opinii:
Brak opinii
Dodaj opinię:

Projekt i wykonanie: YELLOWTEAM