Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Akceptuję
|
Od modernizmu do lingwizmu. O przemianach w twórczości Jana Brzechwy Od modernizmu do lingwizmu. O przemianach w twórczości Jana Brzechwy
Od modernizmu do lingwizmu. O przemianach w twórczości Jana Brzechwy
Autor: Anna Szóstak
ISBN: 83-242-0023-1
Rok wydania: 2003
NAKŁAD WYCZERPANY
Dodaj do schowka »
Wyślij znajomemu »
Zobacz opinię o książce »
Dodaj opinię o książce »
Opis książki:

Monografia twórczości poety, który w potocznej świadomości postrzegany jest wyłącznie jako autor wierszy dla dzieci, a zupełnie zapomniany jako pisarz satyryczny i kabaretowy, twórca wierszy lirycznych i nielicznych pozycji prozatorskich. Szóstak przedstawia całość dorobku literackiego Brzechwy w ścisłym związku z jego biografią i na szeroko zarysowanym tle historyczno-literackim, wiele uwagi poświęca wpływom, jakim ulegał poeta, bada także udział jego twórczości w ewolucji polskiej liryki XX wieku, zwłaszcza w kontekście eksperymentów językowych Brzechwy, które sytuują go w ciągu rozwojowym od futurystów po poezję lingwistyczną. Autorce udało się odkryć rozproszoną i zapomnianą twórczość niegdyś popularnego poety, poddać ją rzetelnej analizie w kontekście najnowszych dziejów literatury polskiej, a przy okazji zweryfikować wiele obiegowych, często krzywdzących i powierzchownych, sądów o autorze.

SPIS TREŚCI

Zamiast wstępu: historia Brzechwy a Brzechwa w historii

CZĘŚĆ I
„...MIAŁBYM TRUDNOŚCI NAWET Z ŻYCIORYSEM
WŁASNYM"
Szkic biograficzny

CZĘŚĆ II

DUCH MŁODEJ POLSKI I MATERIA RZECZYWISTOŚCI:
POEZJA I KABARET, CZYLI BRZECHWA
W DWUDZIESTOLECIU MIĘDZYWOJENNYM
Młodopolskie fascynacje. W kręgu zależności literackich
i głównych idei (liryka międzywojenna: 1926-1937)
Pod znakiem Leśmiana
W poszukiwaniu Absolutu
Oblicza miłości
Poetyka codzienności
Związki z poezją Skamandra i epizod futurystyczny
Białoksiężnik i mistrz poetyckiej magii
Twórczość kabaretowa: „krewni [...] poradzili, abym
spróbował szczęścia w kabaretach warszawskich"

CZĘŚĆ III

W STRONĘ LINGWIZMU. GŁÓWNE KIERUNKI TWÓRCZOŚCI
I KRYSTALIZOWANIE SIĘ ŚWIATOPOGLĄDU
LINGWISTYCZNEGO (1939-1966)
„Krytyka lepsza niż propaganda"?: ideowiec czy
konformista - lata trudnych wyborów (1945-1956)
Baśniowa fantastyka, futurologia, groteska i elementy
lingwistyczne w powieściowym cyklu o panu Kleksie
Poeta dzieciom

CZĘŚĆ IV

KRES POSZUKIWAŃ: DOJRZAŁOŚĆ ŻYCIOWA I TWÓRCZA.
PISARZ W OCZACH WŁASNYCH I CUDZYCH
Czas podsumowań: refleksja o życiu i śmierci
w Opowiadaniach drastycznych i Liryce mego życia
„Przypisano mnie bajkopisarstwu"
Bibliografia podmiotowa
Bibliografia przedmiotowa
Indeks nazwisk


Przeczytaj fragment

O usposobieniu Brzechwy wiele mówi również fakt, że w latach pięćdziesiątych nie wyparł się swoich wierszy poświęconych pamięci Piłsudskiego. Tak samo zresztą postąpił po roku 1956 wobec zbiorów, „popełnionych" w niechlubnych dla kultury polskiej czasach socrealizmu, panegiryków na cześć nowej socjalistycznej rzeczywistości. Tym bardziej, że apologia nowego, wiele - napoczątku - obiecującego ustroju nie była chyba udawana. Potraktował Brzechwa owe utwory jako swego rodzaju signum temporis i złudną fascynację, której i on uległ. O bezkompromisowości Brzechwy świadczy zaś niewątpliwie sprawa Walerego Jastrzębca-Rudnickiego, długoletniego pracownika i dyrektora ZAiKS-u, aresztowanego na podstawie sfingowanych zarzutów. Na procesie Brzechwa wbrew naciskom partii i UB zeznawał na korzyść oskarżonego.
Nigdy nie zabiegał o przychylność władz (zresztą wcale nie musiał - był pisarzem bardzo popularnym), choć cieszył się niezmiernie, kiedy go doceniano i nagradzano. Szczególną satysfakcję sprawiła mu nagroda otrzymana od najwierniejszych wielbicieli w 1965 r. w telewizyjnym studio dzieci wręczyły mu statuetkę Syrenki z buzią Agatki i anteną telewizyjną zamiast miecza. Brzechwa był tak wzruszony, że przy czytaniu wiersza pomylił któryś z rymów. O zasługach Brzechwy pamiętały również władze państwa w 1964 r. odznaczono go w Belwederze Orderem Sztandaru Pracy, w 1965 r. zaś - roku pięćdziesięciolecia pracy pisarskiej - uhonorowano Nagrodą Literacką Ministra Kultury i Sztuki. Ta ostatnia była niezwykle cenna także ze względów praktycznych. Otwierała bowiem ciężko choremu poecie drzwi do lecznicy Ministerstwa Zdrowia. Kłopoty z krążeniem zaczęły się już we wczesnych latach pięćdziesiątych. Bardzo intensywny tryb życia, wyczerpująca działalność społeczna i zawodowa, a także częste spotkania przy dobrym alkoholu i namiętne palenie papierosów osłabiły serce poety, które z czasem zaczęło odmawiać posłuszeństwa. W 1953 roku przeszedł Brzechwa ciężki i rozległy zawał, który zmusił go do rezygnacji z części obowiązków i rozrywek. Wielką pasją poety stała się wówczas gra w karty. W mieszkaniu państwa Brzechwów przy ul. Opoczyńskiej 5 (wcześniej mieszkali przy ul. Mochnackiego) spotykało się przy grze w pokera, brydża, remi lub w kierki (gra
„Czerwony Król" - brały w niej udział cztery osoby z piątą wypadającą) doborowe towarzystwo, w skład którego oprócz Brzechwy wchodzili Zygmunt Tur, Tadeusz Żeromski, Jerzy Jurandot, Irena Szymańska. Członkiem-korespondentem tego kawiarnianego klubu był Antoni Słonimski, który nawet z Japonii pisał nie o tamtejszych krajobrazach, ale o kartach. Ostatnich kilkanaście lat życia to zmagania z nieustannie przypominającą o sobie chorobą. Kilka tygodni na przełomie maja i czerwca spędził Brzechwa w miejscu, które bardzo było mu bliskie - w Domu Literatów w Oborach pod Warszawą, spacerując w nielicznych chwilach powrotu do sił po oborskim parku i pisząc wstrząsające w swej szczerości ostatnie już liryki o trudnej zgodzie na przemijanie. Krótko przed śmiercią prosił, by nie noszono po nim żałoby. Zbyt kochał życie i ludzi, aby swoim odejściem przypominać innym o nietrwałości ludzkiego istnienia. Do końca pogodny i ponad wszystko nienawidzący nudy i pompatyczności, żartował, że na swym pogrzebie zapuka w wieko trumny od spodu, gdyby mowy pożegnalne przeciągały się nazbyt długo.
Jan Brzechwa zmarł 2 lipca 1966 roku w Warszawie. Do końca czuwała przy szpitalnym łożu chorego w rządowej klinice żona Janina. Trumna ze zwłokami poety wystawiona została w siedzibie ZAiKS-u w Pałacu „Pod Królami" przy ulicy Hipotecznej 2 i tego samego deszczowego letniego dnia, to jest 6 lipca, o godzinie 14°° na cmentarzu powązkowskim (dawnym wojskowym) pożegnały go - oprócz najbliższych - żony, córki i siostry – również tłumy przyjaciół, znajomych i wiernych czytelników. Przemówienia nad grobem Brzechwy nie były - zgodnie z jego wolą - zbyt długie, wygłosiły je za to znaczące osobistości ówczesnego establishmentu kulturalnego i literackiego. O zasługach zmarłego, obok ministra kultury i sztuki, Lucjana Motyki, mówił z ramienia ZLP jego prezes - Jarosław Iwaszkiewicz, w imieniu ZAiKS-u - S. R. Dobrowolski, zaś w imieniu zespołu Teatru Narodowego – Henryk Szletyński. I nie były to bynajmniej mowy suche i oficjalne. Reprezentatywnym wyrazicielem powszechnie szczerego żalu po śmierci poety był autor Sławy i chwaty tak oto żegnający zmarłego kolegę: "Przypadło mi w udziale pożegnać znakomitego pisarza, Jana Brzechwę, w imieniu Związku Literatów Polskich. W imieniu Związku, to znaczy w imieniu przyjaciół. Bo Jan Brzechwa nie miał wrogów, ani ludzi obojętncyh. Wszyscy kochali tego jasnego, świetlanego człowieka o uśmiechu pogodnym jak letnie niebo (...)"


A5, miękka oprawa, 412 stron
cena detaliczna: 39.00

Wyślij znajomemu:

Lista opinii:
Brak opinii
Dodaj opinię:

Projekt i wykonanie: YELLOWTEAM